TEGO NUMERU NIE ZNACIE!
Marcin W贸jcik:
Zawieszony na studiach za podrobienie podpisu. Zagrał kiedyś w teatrze rolę p贸ł człowieka - p贸ł pompki.
Michał W贸jcik:
Nie lubi szpitali, bo za dużo razy w nich przebywał. Lubi za to tatuaże. A poza tym wcale nie ma na imię Michał.
Waldemar Wilkołek:
Musi się wyspać. Każdy Ryjek kosztuje go pięć lat życia. Występy w Ani Mru-Mru zaczął od grania na brzuchu.
Ani Mru-Mru w rozmowie z Adrianem Dąbkiem.
Od 15 lat rozśmieszają miliony Polak贸w, ich występy gromadzą pełne sale widz贸w, a klipy w sieci osiągają kilkumilionowe odsłony. Ich twarze zna każdy: od Podkarpacia po Pomorze Zachodnie. Ani Mru-Mru to nie zwyczajny kabaret. To zjawisko. Książka Ani Mru-Mru. O dw贸ch takich, co było ich trzech przedstawia Ani Mru-Mru, jakich nie znacie. Jak wygląda życie trzech najśmieszniejszych facet贸w w Polsce, gdy śmiech cichnie, a sale pustoszeją?
"Jak zniknie frajda, zniknie kabaret" - m贸wi Marcin W贸jcik. Oni jednak wciąż dobrze się bawią, a wraz z nimi cała Polska. Mają niecodzienną przyjemność przychodzenia do pracy, w kt贸rej spotykają całą salę uśmiechniętych ludzi, ale czy łatwo zarabiać na życie śmiechem w kraju, kt贸rego obywatele mają opinię ponurak贸w? W przezabawnej książce Marcin W贸jcik, Michał W贸jcik i Waldemar Wilkołek z właściwą sobie nonszalancją opowiadają o pracy kabareciarza: Skąd się wzięła nazwa grupy? Czym się inspirują przy pisaniu skeczy? Na kim testują nowe żarty? Czy nie mają czasem siebie dość? Co myślą o swoich konkurentach?
W szczerej rozmowie odsłaniają nie tylko kulisy warsztatu, ale uchylają też drzwi do życia prywatnego, ilustrując barwne opowieści nieznanymi zdjęciami z domowych archiw贸w. Z humorem opowiadają o blaskach i cieniach sławy, o tym, z kim lubią pić w贸dkę, z czego wypada żartować, a z czego nie, jak pracują nad skeczami, czy chętnie słuchają dowcip贸w, dlaczego Michał W贸jcik nie lubi Tofika. I wreszcie: jaka jest tajemnica tego, że nadal potrafią tak dobrze bawić się na scenie?
"Gdybyśmy byli początkującym kabaretem, a kt贸ryś z nas zapomniałby skeczu, dw贸ch pozostałych zrobiłoby wszystko, żeby go uratować. Po piętnastu latach na scenie, gdy widzimy kolegę stojącego - umownie - nad takim wielkim szambem, to nas tak bawi, że po prostu trzeba podejść i go pchnąć. Zrobimy wszystko, żeby go pogrążyć".